Rowerowo w okolicy Koszęcina

Autor:
Edward Wieczorek
Data publikacji:
28 Czerwiec 2020
Odsłuchaj tekst

 zy zdarzyło Wam się wędrować pieszo lub rowerem przez rozsłoneczniony, pachnący żywicą las? Czy zdarzyło Wam się odpoczywać w cieniu pachnącego starym drewnem wiejskiego kościółka? – Jeśli tak, to macie okazję odświeżyć wspomnienia, jeśli nie –zapraszam rowerem w okolice Koszęcina..

Wsiąść do pociągu byle jakiego

Ze swoimi lasami, stawami i wioskami Lublinieckie jest niezwykle atrakcyjne turystycznie, zwłaszcza dla mieszkańców aglomeracji, można tu bowiem dotrzeć pociągiem z Katowic, można oczywiście samochodem. W końcu to tylko ponad 60 km odległości. Na weekend – jak znalazł. Oprócz wspomnianych lasów, wody dla ochłody (Gminny Ośrodek Sportu i Rekreacji) mamy tu wspaniałe zabytki: zespół pałacowo-parkowy w Koszęcinie, drewniane kościoły w Koszęcinie, Bruśku i Cieszowej, urokliwy cieszowski cmentarz żydowski i – z pewnością – wiele innych atrakcji. Rowerowa trasa z Koszęcina do Lublińca pozwoli na ich poznanie. Trasa spacerowa, nieco ponad 40 kilometrów.

Pomocna będzie mapa, konkretnie „Park Krajobrazowy Lasy nad Górną: Liswartą” 1:50 000 wydawnictwa Plan lub "Wyżyna Śląska" 1:50 000 wydawnictwa Compass.

W Katowicach (lub na okolicznych stacjach) wsiadamy z rowerem do pociągu relacji Katowice – Lubliniec, wysiadamy na stacji Koszęcin i rozpoczynamy naszą rowerową odyseję.

Nie tylko zespół „Śląsk”

Koszęcin zasłynął w Polsce i nie tylko za sprawą Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”, który w tutejszym pałacu książąt Hohenlohe-Ingelfingen ma od 1953 r. swą siedzibę.

Pałac w Koszęcinie, foto Edward Wieczorek

W obecnym – klasycystycznym – kształcie pałac powstał w l. 1829-30, ale najstarsze fragmenty północnego skrzydła pamiętają jeszcze wiek XVII i budowniczego murowanej rezydencji, Andrzeja Kochcickiego.
Pałac tworzą trzy jedno- i dwupiętrowe niesymetryczne skrzydła, otaczające otwarty na południe dziedziniec. W skrzydle zachodnim znajduje się sala balowa z osią widokową na park i staw, zaś w narożniku północno-wschodnim wznosi się kaplica pałacowa z l. 1609-47, pod którą mieści się krypta grobowa książąt Hohenlohe-Ingelfingen, właścicieli Koszęcina od 1805 do 1945 r.

Dziedziniec pałacu w Koszęcinie, foto http://www.zespolslask.pl

Od strony wschodniej towarzyszą zabudowaniom pałacowym oficyny i dawna ujeżdżalnia – obecnie Pawilon im. Elwiry Kamińskiej, w którym ćwiczy balet, orkiestra, chór i soliści. Tu także urządzono nowoczesną salę widowiskową i studio nagrań.
Po gruntownej przebudowie w l. 2005-2007 w zespole pałacowym mieści się Śląskie Centrum Edukacji Regionalnej, które zajmuje się promocją dorobku Zespołu, przybliża historię Śląska i jego dziedzictwo, organizuje warsztaty taneczne i wokalne (Letnia Szkoła Artystyczna) dla zainteresowanych z całego świata.

Budynek dawnego Zarządu Dóbr w Koszęcinie, foto Edward Wieczorek

Troje dzieci niewiasta często tu widziała…

Listę zabytków Koszęcina uzupełnia budynek zarządu dóbr pałacowych z 1810 r., neogotycki kościół parafialny Najświętszego Serca Pana Jezusa (1908 r.) i drewniany kościół Świętej Trójcy z 1724 r.

Kościół Świętej Trójcy w Koszęcinie, foto Edward Wieczorek

Ten ostatni stoi na miejscu legendarnego kościółka z XVI w., którego historię powstania pokazuje najstarszy znany mi „komiks” – XVI-wieczny ośmiopolowy obraz na desce „Objawienie Trójcy Świętej”, na południowej ścianie kościoła. Ukazuje on legendarne wydarzenia związane z budową odpustowego wówczas kościoła z wierszowanym komentarzem w języku polskim:
Troje dzieci niewiasta często tu widziała,
co za znak osobliwy rzeczy uznawała;
Zasypa dziecięcych nóżek ślady,
lecz je znowu znajduje, widzi nie ma rady;

Fragment koszęcińskiego "komiksu", foto Edward Wieczorek

Procesyje ludzi z daleka przychodzących,
tu widziano od wielu tędy przechodzących;
Stracone tu konie dziecię pokazuje,
jak człek drzewa na kościół nawieźć obiecuje;
Tu konie oślepły nagle żal oznajmuje,
lecz przejrzawszy zbliża się drzewo wozić obiecuje;
Wozi drzewo na kościół wedle obietnice,
lecz widzi przeniesione bnie bez tajemnice;
Gdy drzewo na kościół na górę wożono,
nazajutrz zawsze w dolinie cudownie ułożone.
Pod zobaczono, za to tu kościół postawiono;
Jak ku kościółku ślepe konie przywiedziono,
wnet cudowną mocą wzrok im przywrócono.


Wnętrze kościoła Świętej Trójcy w Koszęcinie, foto Edward Wieczorek

We wnętrzu zachowało się ciekawe barokowe wyposażenie (m.in. ołtarz główny z gotycką Pietą z 1510 r., ołtarze boczne, ambona) oraz kopie skradzionych gotyckich rzeźb. Warto też skierować wzrok na sufit, na którym znajduje się niezwykle barwna XIX-wieczna polichromia Świętej Rodziny z młodziutką Matką Bożą.


Polichromia stropowa koszęcińskiej świątyni, foto Edward Wieczorek

Kościół Świętej Trójcy znajduje się na Szlaku Architektury Drewnianej Województwa Śląskiego, otwierając Pętlę Częstochowską wspomnianego szlaku.
Kilkaset metrów na wschód od kościoła znajduje się Gminny Ośrodek Sportu i Rekreacji z basenem kąpielowym, torem kajakowym, polem namiotowym, miejscami noclegowymi w domkach i pokojach oraz wypożyczalnią sprzętu wodnego i rowerów.

Ciesz się Cieszową

Z Koszęcina kierujemy rower do oddalonej o 5 km na północ Cieszowej, jednej z najstarszych osad ziemi lublinieckiej, wymienianej już w XIV w. Przez wieki zmieniali się właściciele wsi, wśród których wymienić można Cieszowskich, Starzyńskiego, Strachwitzów, Schündlerów i książąt von Hohenlohe-Ingelfingen z Koszęcina. Od XVI w. wieś zamieszkiwała także liczna kolonia Żydów, którzy posiadali tu drewnianą synagogę – jedną z najstarszych na Śląsku. Synagogę zbudowaną przed 1751 r. przez budowniczego istniejącego do dziś kościoła św. Marcina, zakupił w 1907 r. sadowski ksiądz Karol Urban za 1200 talarów. Istniały plany przeniesienia jej do Drezna, ale ostatecznie w 1911 r. ją rozebrano. Dziś na jej miejscu stoi figura św. Urbana (postawiona tam w 2005 r. na pamiątkę 700-lecia Cieszowej), którą mijamy jadąc do kościoła.

Kościół św. Marcina w Cieszowej, foto Edward Wieczorek

Ozdobą wsi jest drewniany kościół Św. Marcina Biskupa i Wyznawcy, zbudowany w 1751 r. w czasie, kiedy wieś należała do Strachwitzów. Pierwsza świątynia w Cieszowej powstała prawdopodobnie w XIV w. wraz z powstaniem wsi. Dokumenty z XVI w. wspominają o założeniu przy niej cmentarza. Pod koniec XVI w. Cieszowscy ufundowali zbór protestancki – skromną, bezwieżową budowlę, którą po kilkudziesięciu latach, podczas kontrreformacji, przejęli katolicy. Obecny kościół, jak już wspomniałem, wzniesiono w 1751 r. Jest on orientowany (prezbiterium skierowane na wschód), złożony ze zrębowego korpusu i wieży, konstrukcji słupowej z kopułą z latarnią i baniastym hełmem. Ma szerszą nawę i węższe, zamknięte trójbocznie prezbiterium. Na dachu umieszczono małą sygnaturkę z baniastym hełmem. Przy prezbiterium znajduje się zakrystia, nad którą ulokowano emporę kolatorską. Na zewnątrz, wzdłuż ścian nawy, zbudowano soboty.
W barokowym wnętrzu zwraca uwagę neogotycki ołtarz główny z barokowymi rzeźbami Św. Jana Nepomucena i Walentego z XVIII w. oraz obrazem patrona – św. Marcina. Ołtarze boczne pochodzą z połowy XVIII w., z tego okresu pochodzi też barokowa ambona.

Ołtarz główny cieszowskiego kościoła, foto Edward Wieczorek

W pobliżu cieszowskiego kościoła zachował się częściowo przebudowany, drewniany spichlerz dworski z XVIII w.

Drewniany spichlerz z XVIII w., foto. Edward Wieczorek

Cieszowski kirkut

Wracamy rowerem na skraj wsi i polną drogą kierujemy się ku widocznej na zachodzie w polach kępie zieleni. To urokliwy, niewielki cmentarz żydowski (kirkut) z kilkudziesięcioma macewami, jedyny ślad po cieszowskiej społeczności żydowskiej. Na początku XXI w. czyścił go z grupą społeczników koszęciński regionalista i pasjonat Jan Myrcik, jednak wiele jego pracy poszło na marne, bowiem 15 sierpnia 2008 r. nad okolicą przeszło tornado. Połamało ono niemal wszystkie drzewa na kirkucie, uszkodziło część macew, a także budynek Ośrodka Szkolno-Rehabilitacyjnego w Rusinowicach i 300 budynków w okolicy.

Fragment kirkutu na zdjęciu z 2006 r., foto Edward Wieczorek

Zniszczena na kirkucie, spowodowane przez tornado 15 sierpnia 2008, foto Teresa Tworek

Pałac w Wierzbiu

Od wspomnianego kirkutu jedziemy 4 km polami, częściowo przez las, do Wierzbia. Tu na chwilę przyjrzyjmy się pałacowi, zbudowanemu w XVIII w. przez właścicieli wsi von Gotschalkowskych (baron Ludwig von Gotschalkowsky był w tym czasie starostą powiatu lublinieckiego). W XX w., w okresie międzywojennym pałac należał do Państwowej Fabryki Związków Azotowych w Chorzowie, zaś po II wojnie światowej został zaadaptowany na Dom Opieki Społecznej. Obecnie znajduje się w rękach prywatnych.

Pałac w Wierzbiu, foto Edward Wieczorek

Pałac w Wierzbiu zbudowano na planie prostokąta, ma dwie kondygnacje i przykryty jest dachem czterospadowym, z lukarnami. Fasada główna jest ośmioosiowa. Jego najbardziej charakterystycznym elementem jest wieloboczna wieżyczka zegarowa z balustradą, umieszczona pośrodku dachu. Barokowe pochodzenie obiektu zdradza główny portal, flankowany pilastrami. Pałac otoczony jest przez niewielki park.
Niespełna dwa kilometry dzielą Wierzbie od Rusinowic, w których w 1994 r. oddano do użytku nowoczesny Ośrodek Szkoleniowo-Rehabilitacyjny dla Dzieci Niepełnosprawnych, posiadający m.in. kaplicę ufundowaną przez papieża Jana Pawła II.

Ośrodek rehabilitacyjny w Rusinowicach, foto Edward Wieczorek

Lasami, lasami…

Za Rusinowicami wjeżdżamy w rozległe Lasy Lublinieckie, pozostałość dawnej Puszczy Śląskiej. W ich cieniu rozłożyła się śródleśna osada Piłka (od Rusinowic do Piłki – 2 km). Jak sama nazwa wskazuje, funkcjonował tu niegdyś tartak, czyli piła. Dziś to typowa osada letniskowa mieszkańców Bytomia i Piekar Śląskich (hufiec ZHP Piekary Śląskie miał tu przez wiele lat swoją stanicę obozową, stąd może sentyment mieszkańców Piekar do Piłki).

Restauracja "Pod Dębami" w Piłce, foto Edward Wieczorek

W Piłce możemy na chwilę odetchnąć w restauracji "Pod Dębami" (ul. Podleska 15), a następnie wracamy do centrum wsi i kierujemy się ma południowy wschód duktem, który doprowadza nas do skraju rezerwatu „Jeleniak-Mikuliny” (3 km) o pow. 37,54 ha, chroniącego stanowiska lęgowe żurawia, oraz malowniczej doliny rzeczki Leśnica, dopływu Małej Panwi.

Fragment rezerwatu "Jeleniak - Mikuliny", foto Edward Wieczorek

Brusiek

Mijamy rezerwat, przecinamy śródleśną Drogę Kościółkową, którą nigdyś zmierzali do kościoła Świętej Trójcy w Koszęcinie kuźnicy, smolarze i kurzace (węglarze) z Pustej Kuźnicy i jadąc dalej w kierunku południowo wschodnim docieramy do pierwszych domów Bruśka i lokalnej drogi do przysiółka Krywałd. Skręcamy w lewo i dojeżdżamy do asfaltowej szosy Tworóg – Koszęcin, którą– w prawo – do centrum Bruśka (4 km). To dawna śródleśna osada kuźników i węglarzy z XIV w. Na pocz. XIX w. książęta z Koszęcina zbudowali tu wielki piec, rozebrany w 1955 r. Z Bruśka pochodził Walenty Roździeński, kuźnik i poeta.
W centrum wsi, na cmentarzu, stoi drewniany kościół św. Jana Chrzciciela z ok. 1670 r., postawiony w miejscu starszego z XV w. To kolejny obiekt Szlaku Architektury Drewnianej Województwa Śląskiego na naszej wycieczce. Wewnątrz polichromia patronowa (szablonowa) z 1693 r., autorstwa Wawrzyńca Grochowskiego i barokowe wyposażenie. W pobliżu kościoła stoi drewniana stodoła z poł. XIX w. oraz Grota Lurdzka z 1930 r., z figurą MB z Lourdes.


Kościół w Bruśku i jego wnętrze, foto Edward Wieczorek

Od kościoła w Bruśku jedziemy kawałek asfaltem w kierunku Tworoga, by po kilkudziesięciu metrach skręcić w prawo i leśnym duktem przemieszczać się równolegle do Małej Panwi - do Pustej Kuźnicy (8 km). Towarzyszy nam meandrująca rzeka, olbrzymie dęby, poobgryzane przez bobry drzewa, dzikie duże polany.

Z Pustej Kuźnicy ścieżką rowerową równolegle do drogi krajowej 11 jedziemy do Kokotka ze stawem Posmyk (2 km). W Kokotku skręcamy w lewo, przecinamy drogę krajową nr 11 i ponownie lasem jedziemy do przysiółka Solarni – Dziewiczej Góry (5 km), skąd duktem – prosto do Lublińca. Mijamy wojskową strzelnicę (aktualnie Jednostki Wojskowej Komandosów – do 2011 r. 1. Pułku Specjalnego Komandosów), wjeżdżamy do miasta ul. 74. Pułku Piechoty i kierujemy się do dworca kolejowego przy ul. Dworcowej i Paderewskiego (7 km). Na lublinieckim dworcu kolejowym możemy ponownie zapakować do pociągu naszego stalowego rumaka i wrócić w domowe pielesze.

Cała trasa liczy ok. 42 km, ale jazda przez las nie jest łatwa. Momentami piach zmusza nas do prowadzenia roweru. Poza tym nie mamy się co spieszyć. Znajdźmy czas na pofotografowanie atrakcji turystycznych, odpoczynek, refleksję…Luzik.

 

Wyświetlenia:  814
Twoja ocena:
Ocena: 5.0 (Oddano 1 głosy)